Wyjazd rozpoczął się od dziury w
dętce przedniego koła przyczepki. Prawie się poddałam i ją
zostawiłam, ale prawie robi wielką różnicę. Pięć godzin w
pociągu i dojechaliśmy do Lublina.
A podróż bezproblemowo, własny
przedział, hamak w przedziale – biznesklasa dla dzieci, tylko
napojów ze słomką i parasolką brak :).
W Lublinie zataszczyłam jakoś plecak
i przyczepkę, dzieci za rączkę pod postój taksówek. Miły pan
taksówkarz podpowiedział, że może podwieźć pod sklep rowerowy w
celu nabycia nowej dętki. Naprawa też tam jest, więc załatwią od
razu wszystko. Jeszcze milsza pani, przechodząca obok powiedziała,
że ten sklep jest bardzo niedaleko i dojdziemy piechotą :).
Rozłożyłam przyczepkę, nadeszła mama i na dwóch kółkach, z trzecim do góry, pojechaliśmy. Nie było sensu wracać na PKP po taxi. Półgodziny spacerku i byliśmy na PKSie, skąd odjeżdżają busy.Czekając skusiliśmy się jeszcze na górujący w pobliżu zamek.
Dziedziniec ze studnią.
Wieża zamkowa.
Uroczy plac przed zamkiem i uliczki z kamienicami zostały na inny wyjazd.
Rozłożyłam przyczepkę, nadeszła mama i na dwóch kółkach, z trzecim do góry, pojechaliśmy. Nie było sensu wracać na PKP po taxi. Półgodziny spacerku i byliśmy na PKSie, skąd odjeżdżają busy.Czekając skusiliśmy się jeszcze na górujący w pobliżu zamek.
Dziedziniec ze studnią.
Wieża zamkowa.
Uroczy plac przed zamkiem i uliczki z kamienicami zostały na inny wyjazd.
Kierowca busa nawet nas zabrał z tymi
tobołami, choć ledwo się zmieściły i jak to jedna z pasażerek
ujęła „trudno, muszę skakać przez ten plecak jak kociak”.
Plecak, tarasował przejście, a mały nie był i wszyscy dosiadający
i wysiadający wcześniej skakali jak kociaki.
Spanie na popielniczkę i na dzięcioła
znałam, tym razem na żabę, :) i z żabą na plecach. Za żadne skarby nie chciał jej zdjąć, kum kum.
A czy dzieci były zmęczone? Być
może, jednak na widok placu zabaw pod blokiem, aż piski radości
było słychać i najchętniej od razu by tam pobiegli. Pobiegli, ale
po babcinym rosołku, aż ich burza musiała stamtąd przegonić :).
Ja ten czas poświęciłam dla trzeciego maluszka, czyli spałam.
Dlaczego w ciąży tak straszliwie spać się chce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz