wtorek, 25 października 2016

Projekt lotniczy - eksperymenty z lataniem

Zaczęliśmy nasz domowy rok szkolny projektem lotniczym.
Na topie mamy teraz samoloty z papieru, zatem powstaje girlanda z samolotami. A nowych maszyn wciąż przybywa.


 
Mig-21 z ładunkiem bombowym i znakiem lotnictwa polskiego.

 Kolorowy wesoły samolot.


 Prawie dwupłatowiec :) z tektury.

Poza tym odwiedziliśmy Muzeum Rolnictwa w Szreniawie. Mają pokaźny zbiór samolotów rolniczych


 Byliśmy też w Muzeum Armii Polskiej na Cytadeli, gdzie jest kilka samolotów wojskowych.
Po tych doświadczeniach przyszedł czas na eksperymenty z lataniem.


Śmigiełka z papieru.



Wykonaliśmy dwa rodzaje śmigiełek papierowych. Doświadczenia pochodzą z tej strony .

Tu śmigiełko w ruchu. Zabawy było sporo.

 Nasz latający zestaw.



Na podsumowanie projektu czekają jeszcze karty pracy "zawód pilot" wydrukowane z www.superkid.pl











niedziela, 17 stycznia 2016

Tęczowe urodziny z doświadczeniami

W tym roku przygotowałam córce kolorowe urodziny. Dzieci wykonywały różne doświadczenia z kolorami, był tęczowy ryż, kolorowa girlanda z cukierków i kolorowe pieski balonowe (dzieło babci), które spadły na dzieci z worka podwieszonego pod sufitem. Na torcie była oczywiście tęcza.
Ale po kolei...
Tak przygotowywaliśmy barwniki. Kolorowa bibuła zalana gorącą wodą. Po chwili bibułę trzeba wycisnąć i wyjąć. Minusem tych barwników jest to, że bardzo farbują i trochę baliśmy się o ubrania dzieci i naszą podłogę. Całe szczęście nic się nie stało. By zminimalizować ryzyko podawałam dzieciom barwniki  nalane w strzykawki. Choć przy niektórych dzieciach strzykawka zwiększa to ryzyko :).



Następnie zrobiliśmy dwa doświadczenia z olejem. W pierwszym, do oleju w białym spodeczku wkropiliśmy barwniki. Zamieszaliśmy, by sprawdzić czy czy łączą się z olejem. Powstało wiele kolorowych kropelek w oleju. Potem wlaliśmy ten olej do słoików i obserwowaliśmy olejową burzę. Ciekawie wyszło to doświadczenie. Przypomina mi powiedzenie z dzieciństwa pod trzepakiem "oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa". Fotografi z niego nie mam, ale jest tu.

Drugie olejowe doświadczenie było podobne. Obserwowaliśmy w nim dodatkowo różnicę wypływania oliwy w ciepłej i w zimnej wodzie. Nalałam wodę do dwóch słoików, z ciepłą i z zimną wodą. Dolałam olej. Na koniec wlałam kilka kropli barwnika. Im więcej oleju tym dłużej czekamy na efekt, ale wyraźniej widać przechodzenie kolorowej kropli przez warstwę oleju. W ciepłej wodzie barwnik się szybciej rozpuszcza, w zimnej tworzy ładniejsze wzory. Bardzo efektowne doświadczenie. Dzieci spadające krople nazwały meduzami, faktycznie je przypominały. Nie zdążyłam na tym etapie zrobić foty, bo zajmowałam się drugim słoikiem.



Kolejne doświadczenie to wir na mleku. Na talerz wlewamy mleko. Dodajemy kilka kropli barwnika.

Maczamy wacik do uszu w płynie do mycia naczyń. Nasączonym wacikiem dotykamy środka kolorowej kropelki. Płyn zmienia napięcie powierzchniowe i barwnik "ucieka" od płynu.
Potem patyczkiem możemy tworzyć kolorowe wiry.
Robiliśmy jeszcze doświadczenie z pianką do golenia. Tu już dzieci nie wytrzymałyby fotografowania, zatem podaję link do doświadczenia u mamy w domu.

To nasza girlanda cukierkowa, przy wejściu. Fajnie falowała przy dotyku i szybko się skracała z wiadomych powodów :).

Na koniec było łowienie niespodzianek z kolorowego ryżu. Ryż barwiłam w barwniku z bibuły. Do barwników przygotowanych w słoikach (opisane na początku posta) wsypałam ryż. Po chwili, gdy ryż nabrał koloru, odcedziłam go i przełożyłam na folię aluminiową rozłożoną na blaszce. Suszyłam w uchylonym piekarniku w temp. 50 -80 stopni. Można na kaloryferze, trwa to dłużej. Lepiej suszyć każdy kolor oddzielnie.
Suchy już ryż przesypałam do plastikowego pudełka tworząc kolorowe wzory.

Do naklejek filcowych przyczepiłam metalowe spinacze biurowe. Wędkę zrobiłam z magnesu, przyczepiając go plasteliną do sznurka. Naklejki ukryłam w ryżu. Niektóre, były ukryte głęboko, inne trochę wystawały. Dzieci za pomocą wędki wyławiały naklejki. Dla maluchów była to niezła zabawa. Zastanawiały się czy wyłowią motyla, kwiatka, czy biedronkę. Na koniec było szukanie rączkami naklejek ukrytych głęboko. Kolorowe wzory pięknie się mieszały. Do dziś mamy kolorowy miszmasz ryżowy, który czeka na kolejne zastosowania.
 





Masa solna w warsztatach z dziećmi

 Prowadząc warsztaty przyrodnicze często wykorzystuję masę solną, by uatrakcyjnić zajęcia lub zobrazować coś. Taka forma jest przyjemna dla dzieci i spotyka się z dużym zainteresowaniem.
Tu jerzyki wybierające się do przedszkolaków na zajęcia o zwierzętach w ogrodzie. Dzieci w donicy budowały makietę ogrodu (drzewka, kamyczki), siały nasiona fasoli. Potem rozmawialiśmy o zwierzętach, które sprzyjają ogrodom. Zdjęć ogrodu nie wrzucam, bo są z twarzami przedszkolaków.
 
A tu ptaki w roli pionków do gry. W bibliotece stworzyliśmy sobie wielką grę o życiu ptaków. Dzieci pomalowały przygotowane przeze mnie ptaki z masy solnej. Potem zagraliśmy. Satysfakcja grania w grę, którą samemu się stworzyło była ogromna.


Mam nadzieję, że moje pomysły pomogą komuś urozmaicić zajęcia z dziećmi. Dla mnie masa solna jest niezwykłą pomocą. Można z niej wykonać wiele rzeczy, jest prosta do przygotowania i tania.
Ja robię ją na oko, a przepisy są tu.

Karmimy ptaki

Gdy zawitał śnieg zrobiliśmy karmidełka dla ptaków. Karmidełka, bo trudno je nazwać karmnikami :).
 W karmieniu ptaków musimy unikać soli. Może ona je odwodnić. Zimą trudno znaleźć im wodę do picia. Zatem nie podawajmy chleba i solonej słoniny. Najwłaściwsze jest ziarno i różnego rodzaju kasze. Ziarno dla ptaków można dostać w marketach i sklepach ogrodniczych. Jest to mieszanina różnych ziarenek, na poniższym zdjęciu w słoiku. Ja zwykle dorzucam do tego różne zainfekowane molem kasze, jeśli takowe posiadam. Szkoda je wyrzucać do kosza, lepiej dać ptakom.

Jak robiliśmy nasze karmidełka.
Potrzebna jest kostka smalcu (niesolonego), ziarenka i sznurek, ewentualnie patyk lub płytki pojemnik po np. serku.
 Do miski wrzucamy ziarna oraz smalec. Wszystko razem mocno ugniatamy tak, by ziarenka były obklejone smalcem a nie smalec ziarenkami. Lepiej jeśli smalec nie jest prosto z lodówki, jest wtedy bardziej miękki.

Gdy już mamy porządnie wymieszany to kleimy z niego kulę. Taką kulę możemy obkleić wokół sznurka, lub patyka. Pomysł z patykiem powstał, gdy chwilowo sznurek się zagubił :), a patyki były pod ręką. Możemy reż taką kulę wcisnąć w plastikowe płytkie pudełko po serku lub śmietanie, następnie przedziurawić je i przez dziurkę przełożyć sznurek do zawieszenia na gałązce. Oba sposoby wykonania są na poniższych zdjęciach.


Nie wszystkim dzieciom podoba się to ugniatanie i uczucie smalcu na rękach. Trochę się nie dziwię.  Można też smalec roztopić i wlać go do nasion w pudełeczku po serku. Zamiast smalcu można użyć oleju kokosowego, ale to już droższa sprawa.

Sikorki w naszym ogrodzie.





czwartek, 7 stycznia 2016

Antarktyda

Uczymy się o kontynentach. Z racji aury za oknem zaczęliśmy od Antarktydy.

Wybraliśmy się do biblioteki i przejrzeliśmy nasze książki. Obejrzeliśmy globus i mapy w atlasie.

Przygotowaliśmy lapbooka. O lapbookach można dużo poczytać na tym blogu.
Nasz wygląda tak.

Zaczęłam od kompletowania informacji i drukowania ich. Potem już wspólnie wymyślaliśmy co i gdzie przykleić.
Po bokach są informacje o Antarktydziei jej badaczach i odkrywcach. Na środku na doklejonej klapce jest polska stacja badawcza.
 Stacja ta później została uwieczniona na spontanicznym rysunku.
Na doklejonych klapach od góry i dołu przykleiliśmy zwierzęta i rośliny Antarktydy od tej mamy blogującej.
 Na spodzie lapbooka jest łańcuch pokarmowy i gra bingo też stąd.
Dodatkowo dzieci robiły ćwiczenia i zadania o tematyce Antarktydy ze strony superkid. Czasem było to po prostu dodawanie, ale z rysunkiem pingwina w rogu :). Te wszystkie karty pracy schowałam w kopertę A4, którą dokleiłam na spodzie teczki lapbookowej.


Zwierzęta żyjące na Antarktydzie dzieci utrwalały sobie bawiąc się magnesami przyklejanymi na lodówkę.
  Magnesy przygotowałam z magnetycznej folii reklamowej (dostępna na np. allegro). Wystarczy na nią nakleić wydrukowany na zwykłym papierze materiał. Nie laminowałam, gdyż zaczęłam ograniczać laminowanie. Dzieci bawią się tak, że naklejają te magnesy na Antarktydę (wydrukowaną na kartce) tak, by utrzymywały one mapę.


Robiliśmy też pingwiny z rolki po papierze toaletowym. To było u babci i zdjęć brak, a pingwiny można wydrukować z tej świetnej stronki, z której często korzystam (na samym dole jest link do wydruku, do wyboru czarno-biały lub kolor). Jest tam też wiele innych postaci.

Nie obyło się bez pudełka sensorycznego. Pingwinki zrobiłam z filcu i są pacynkami na palce.

A na koniec ta praca. Tło wykonane jest z różnych warstw papieru, pingwiny wycięte z czarnego i białego papieru. Ogony, skrzydła i dzioby są dorysowane.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Warsztatowe anioły z masy solnej.

 Dużo się u nas działo w okresie przedświątecznym i świątecznym, zatem blog został zapomniany. Teraz po części nadrabiam zaległości.
W koszyku są aniołki z masy solnej przygotowane na warsztaty w bibliotece. Aniołki zostały później pomalowane przez dzieci.





 A tak wyglądają serduszka, które zrobiły moje dzieci :). Odcisneli w cieście gwiazdki zdjęte z choinki i wycieli serduszka.
 Główki aniołków miały na warsztatach dorabiane sukienki.

Kalendarz adwentowy, szopka i trzech króli.

Taki oto kalendarz adwentowy mieliśmy w tym roku.
 Wymyślony w 5 minut wykonany w około 20.
Jest to karton wzięty z marketu razem z zakupami. Narysowaliśmy na nim dach i drzwi. Przykleiliśmy okienka z falistego papieru. Na nich numerki na choinkach wyciętych dziurkaczem. Po otwarciu okienka, niespodzianka - postać z szopki. Dzieci zanim włożyły figurkę do szopki wrzucały karteczkę z zapisanym dobrym uczynkiem, który zrobiły.
Tak wyglądają wszystkie postacie z naszej szopki. Miałam je z poprzednich lat. Zrobione są z filcu. Powstawały chyba dwa lata, ale w końcu się uzbierały na kalendarz. Niektóre z nich działają jako pacynki na palec. I tak właśnie pacynkami króli omówimy sobie święto trzech króli. To taka nasza religia w edukacji domowej.
Postacie przypięte są do szopki na rzepy. Małe rzepiki przyklejone są do kartonika.