Trochę trudniej niż myślałam ogarnąć nam naukę na wyjeździe, ale to przez to, że tak wiele się dzieje. Pocieszam się, że wiedza bardziej chłonięta jest z otoczenia niż z zeszytu :).
Popołudniu wybraliśmy się z babcią na zwiedzanie Zoo w Zamościu. Dzieciom najbardziej podobały się szaleństwa w parku linowym. Atrakcja dodatkowo płatna, ale wracać do niej można bez ograniczeń. Także wracaliśmy chyba cztery razy. Po spotkaniu z gibonami i ich akrobacjami, dzieci stwierdziły, że skakały sobie jak gibony. A dziś wyskoki gibonów trenowały na drabinkach na placu zabaw pod blokiem.
Zoo, w porównaniu do tego co pamiętam z dzieciństwa, znacznie poprawiło warunki dla zwierząt. Zwierzęta Afrykańskie mają nowe wybiegi. Poniżej zdjęcia surykatek. Mają dużo przestrzeni urządzonej jak w naturze i można obserwować ich zwyczaje: czatowanie, kopanie norek. Ten wybieg podobał mi się najbardziej.
Zwiedzając zoo powtarzaliśmy nazwy kontynentów. Sprawdzaliśmy na mapie przy opisie zwierząt skąd pochodzą. Uczyliśmy się też angielskich nazw egzotycznych zwierząt. Akurat w tym tygodniu zwierzęta w języku angielskim sobie przerabiamy. Podstawę programową można ciekawie realizować.
Potem zwiedziliśmy też rynek Zamościa i park.
Po powrocie do domu powstały prace inspirowane Afryką i jesienią.
żyrafa
struś
słoń (prawdziwki z porannego zbioru dziadka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz