Rozdział II
Król lasu i symbioza
Ania kręci się w kółko z szeroko rozłożonymi rękami. Nagle przystaje i mówi:
– Ten las jest jak wielkie królestwo.
– Gdyby to było królestwo, musiałoby mieć króla – odpowiada Adaś.
– Skąd wiesz, może ma?
– Tak krasnoludka w czerwonej czapeczce – żartuje chłopiec.
– A może – łagodzi spór dziadek – skoro lew jest królem zwierząt, orzeł królem ptaków, to wybierzecie kogoś na króla lasu.
– O mrówki! – wykrzykuje Anka widząc duże mrowisko przy ścieżce. Niech mrówki będą królem lasu! W końcu, w mrowisku jest królowa mrówka.
– Poza tym to dobrzy organizatorzy i zarządcy – dodaje dziadek. – Mają nawet swoich poddanych. Wiecie, że są gatunki mrówek, które hodują mszyce. Opiekują się nimi, przenoszą je tam, gdzie jest więcej pożywienia i bronią przed wrogami. W zamian dostają spadź, która jest ich pokarmem.
– O, nie wiedziałem – dziwi się Adaś.
– No i mrówki są bardzo pracowite – wtrąca Ania.
– Nie! – stanowczo decyduje Adaś. – Za dużo pracują. Czy widzieliście kiedyś tak zapracowanego króla?
I wszyscy zaczynają się śmiać.
– Poza tym są zbyt małe, by nosić korony – Ania ostatecznie zgadza się z bratem, że mrówki nie bardzo pasują na króla.
– O korona! – nagle Adamowi w głowie zaświtała pewna myśl. – W porożu jeleni jest korona. Jeleń jest dobrym kandydatem do tronu.
– Ale przecież koronę mają też drzewa – przypomina Anka – i są większe od jeleni. Na przykład taki dąb – dziewczynka bezbłędnie wskazuje rączką grube drzewo.
Dziadek uśmiecha się z dumą, bo to on nauczył dzieci rozpoznawać drzewa.
– A kto powiedział, że król musi być wielki wzrostem – chłopiec jest przekonany, że to jelenia powinni wybrać.
– I rodzi dużo żołędzi – nie poddaje się Ania.
– No coś ty, przecież żołędzie zjadane są przez dziki – Adam obstaje przy swoim. – A czy można tak bezkarnie zjadać królewskie dzieci?
– W lesie wszystkie organizmy są ze sobą powiązane – wtrąca dziadek, by nie dopuścić do sprzeczki. – Niektóre są nawet mocno powiązane i mają z tego dużo korzyści. Takie powiązanie nazywa się symbiozą. Ważną symbiozą jest współpraca grzybów z drzewami – opowiada dziadek. Wyobraźcie sobie, że grzyby swoim pajęczynkowatym ciałem oplatają korzenie roślin.
– Zaraz, zaraz. Jakim pajęczynkowatym ciałem? Przecież grzyb ma nóżkę i kapelusik – przerywa Adam, myśląc, że dziadek coś pomylił, albo sprawdza ich czujność.
– No właśnie! – popiera go Aneczka.
– Ach, nic nie pomyliłem. Ta symbioza z grzybami to taka leśna tajemnica – ściszonym głosem powiada dziadek. Ta część grzyba, którą widzimy…
– Nóżka i kapelusik? – upewnia się Ania.
– … tak, trzon, który nazywacie nóżką i kapelusz grzyba, to tylko jego owocnik. Jakby owoc rozsiewający małe zarodniki, tak jak nasionka. Pod ziemią natomiast, a także w ściółce i w spróchniałym drewnie jest reszta ciała grzyba, czyli strzępki grzybni. Wyglądem przypominają one delikatną pajęczynę. Oplatają korzenie drzew i innych roślin. Pomagają im pobierać z gleby wodę i substancje mineralne, których rośliny potrzebują. Ale grzyby nie robią tego tak do końca bezinteresownie. W zamian otrzymują zapłatę w postaci substancji odżywczych, które drzewa z pomocą słońca produkują z wody. Taka to korzystna współpraca, dzięki której jedni i drudzy mają się dobrze i zdrowo. Symbioza drzew i grzybów nazywa się mikoryzą.
– A duża jest ta sieć, no…– tu Adam się chwilę zastanawia, jaka powinna być prawidłowa nazwa – ta grzybnia?
– Bardzo duża. Łączy i splata pod ziemią wszystkie drzewa. Pod ziemią istnieje jakby całe wielkie królestwo, ukryte przed naszym wzrokiem. Niektórzy naukowcy nawet uważają, że drzewa za pomocą tej grzybni komunikują się i dzielą ze sobą substancjami.
Adaś już nie słyszał tego ostatniego zdania. Ściszonym głosem powiedział: – s y m b i o z a. To symbioza jest królem lasu.
– Chyba królową – dodała przytomnie Ania.